🚀 Pierwszy dzień w pracy – czyli jak ufoludek podbił serca trzylatków 🪐
14 lutego 2019 roku zapamiętam na długo. Podczas gdy inni szykowali się na walentynkowe spotkania, ja przeżywałam coś zupełnie innego – swój pierwszy dzień w pierwszej pracy. Poprzedziła go rozmowa kwalifikacyjna w przedszkolu, która miała zdecydować o mojej przyszłości.
Do dziś pamiętam ten dreszcz emocji, gdy stanęłam przed drzwiami gabinetu. Spotkanie z Panią Dyrektor i Wicedyrektor było poważne, a ja czułam, że to moment przełomowy – początek dorosłego życia zawodowego.
Jednak prawdziwe wyzwanie dopiero czekało: lekcja pokazowa w grupie trzylatków.
Temat zajęć – kosmos. Mogłam zrobić prostą pogadankę, pokaz książeczek itp., ale serce podpowiadało mi coś innego: żeby naprawdę wejść w ich świat. Dlatego odważyłam się na krok, który dla niektórych mógłby wydawać się szalony – przebrałam się za ufoludka. W zielonym stroju, z antenkami na głowie weszłam do sali, w której czekało na mnie kilkanaście par ogromnych, dziecięcych oczu.
Najpierw było zdziwienie. Potem niedowierzanie. A w końcu – śmiech i błysk w oczach. Razem z dziećmi - grupą Delfinków, odbyliśmy kosmiczną podróż. Oglądaliśmy planety, bawiliśmy się w spadające gwiazdy i zastanawialiśmy się, jak mogłoby wyglądać życie na innych planetach. W kolejnych dniach kontynuowałam temat kosmosu i nie potrzebowałam wcale drogich rekwizytów ani skomplikowanych metod – wystarczyła odwaga, wyobraźnia i chęć bycia blisko dzieci.
Po zajęciach, gdy dzieci wciąż podekscytowane opowiadały o „ufoludku z kosmosu”, spojrzałam na dyrekcję. Ich uśmiech mówił wszystko. Chyba się spodobałam – bo jeszcze tego samego dnia usłyszałam, że dostaję pracę.
Tak właśnie zaczęła się moja zawodowa droga. Odrobinę nietypowo, w stroju ufoludka, z antenkami na głowie, ale za to z ogromnym przekonaniem, że to miejsce jest dla mnie. Moja pierwsza praca nie była przypadkiem – była spełnieniem marzenia, początkiem przygody, w której pasja spotkała się z powołaniem. 🌟
Pozdrawiam, Marta 🙋♀️









